Jestem tu bez konkretnego planu, schematu. Myślę nad tym, co dzisiaj zrobiłam. Swoją drogą kawał dobrej roboty. Myślę też o tym, co mnie czeka. A właściwie to nie wiem czy mogę to tak ująć. Nie mogę chyba myśleć o czymś, co z trudem przybiera jakikolwiek zarys. Nie ma szans na formę, o kolorach nie wspomnę. Najłatwiej to rozluźnić się, zapić to i zająć czymś odmóżdżającym, co też właśnie robię.
Jakiś czas temu byłam świadkiem sceny, która mnie poruszyła. I choć rozum mówi coś innego, dobrze mi się wierzy, że to nie był przypadek. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jakie dzieci są szczęśliwe. Jaka ja byłam, jako dziecko. I uśmiecham się na myśl, że potrafiłam wierzyć w Świętego Mikołaja.
Staram się ten obraz zatrzymać jak najdłużej, ale się nie da. To co widzę, gdy zamknę oczy, nijak nie daje się przenieść na papier. W żadnej formie...
I po raz kolejny przekonuję się, że to nie moje zabawki. Tylko ręce sobie pobrudziłam...
Święty Mikołaj nie istnieje????
OdpowiedzUsuńZniszczyłaś mi dzieciństwo!!!!
Zająca Wielkanocnego pewnie też nie ma:(
Koniec Świata!!!!!!