.

.
FILM (14) INSPIRACJE (10) KSIĄŻKI (3) MIEJSCA (1) MOJE (6) MUZYKA (6) OD KUCHNI... (2) WYDARZENIA (6) ZDJĘCIA (2)

.

.

sobota, 1 marca 2014

Oscary 2014 – moim zdaniem

        Mój faworyt to zdecydowanie “Wilk z Wall Street”. Z kilku powodów. Po pierwsze – ani przez chwilę moje myśli nie odbiegały od tego, co dzieje się na ekranie. Film trwa trzy godziny i od początku do końca nie pozwala się nudzić.

7586610.6         Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że fabuła ma dwie warstwy. Pierwsza – czysto rozrywkowa – dla tych którzy odnajdują się w produkcjach typu “Projekt X” – lew w biurze, rzucanie karłami do tarczy, mało wyrafinowane imprezy wypełnione alkoholem, narkotykami i prostytutkami. Druga – nieco ryzykowne stwierdzenie: głębsza – historia Jordana Belforta – szybka droga na szczyt i bolesny upadek. 

          Zaskoczeniem jest dla mnie brak nominacji dla Thelmy Schoonmaker za montaż.  “(…) sceny z życia bohatera zmieniają się jak w kalejdoskopie przez bite trzy godziny przy podkładzie rockandrollowych szlagierów. To się nazywa żywioł kina.”* Zgadzam się w stu procentach.

          Kolejny ogromy plus to obsada. Nie zgadzam się z opinią, że Leonardo DiCaprio nie dał sobie rady w roli Jordana Belforta . Świetnie sprawdził się zarówno jako przywódca, za którym podąża tłum ludzi, jak i żałosny narkoman i alkoholik, który w życiu prywatnym całkowicie się gubi. Także drugoplanowa rola Jonaha Hilla zasługuje na uwagę. Choć w tej kategorii mam innego faworyta. No i oczywiście nie można pominąć epizodycznej roli Matthew McConaughey’a. 

          Z pozostałych filmów nominowanych w głównej kategorii  moim zdaniem wyróżnia się “Witaj w  klubie”. Przede wszystkim świetna rola McConaughey’a. Choć, jak łatwo się domyślić, liczę na Oscara 7597314.6dla DiCaprio, to uważam, że Matthew McConaughey również na niego zasługuje.

          Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że nominacja dla samego filmu nie do końca może wynikać z jego walorów. Akademia co roku daje do zrozumienia, że taka tematyka bardzo im “pasuje”. Niechlubna historia USA oraz trudne tematy zdają się mieć specjalne miejsce wśród corocznych nominacji. 468024_2.1

          Cóż jeszcze? Oczywiście drugoplanowa rola Jareda Leto. Kiedy zrobiło się o niej głośno obawiałam się, że będzie bardzo przesadzona. Jednak na szczęście moje obawy były przesadzone. Postać Rayon wybijała się tylko tam, gdzie powinna i przyciągała tam, gdzie takie było założenie. Nie była nazbyt krzykliwa, choć z pewnością nie było łatwo stonować tak barwną i ważną postać. Jared Leto zasługuje na Oscara.

      

       Podobała mi się również “Grawitacja”, o czym już wspominałam: “Pomimo że cała obsada ogranicza się do siedmiu aktorów, a przez cały czas widzimy tylko dwóch, to ten film jest dowodem na to, że nie potrzeba więcej, by nakręcić coś naprawdę dobrego."

 

        467503_2.1Najlepsza aktorka pierwszoplanowa? Oczywiście, jak dla mnie, Meryl Streep. 430315_2.1

           Ale to chyba żadne zaskoczenie. Chociaż powiem szczerze, że pewne wątpliwości zasiała  we mnie rola Cate Blanchett w “Blue Jasmine”, choć film mnie nie zachwycił (“Fanką filmów Allena nie jestem, a ten film przypomniał mi dlaczego. Wszystkie jego filmy są do siebie podobne - wystarczy obejrzeć jeden, by mieć ogólny ogląd sytuacji (pod warunkiem, że będzie to jedna z jego nowszych produkcji - "stary Allen" to kawałek świetnego kina). Jedak warto go obejrzeć ze względu na główną rolę Cate Blanchett - genialna kreacja!”)

 

 

Wszystko rozstrzygnie się już jutrzejszej nocy. Gala rozdania Oscarów - 2:30 w nocy z 2 na 3 marca.


* Cytat: recenzja Łukasza Muszyńskiego - filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz