Kolejny weekend i kolejny raz mam nadzieję, że zrobię coś sensownego w czasie wolnym. A patrząc jeszcze nieco w przód mam nadzieję, że w końcu uda mi się wypełnić moje założenia. Tak, unikam jak ognia słowa "postanowienia", bo to kojarzy mi się już tylko z długą listą i ostatecznym niepowodzeniem.
A więc zaczynam od muzyki i wypełniania moich w niej braków. Nie ukrywam, że ktoś mnie do tego zainspirował i mam nadzieję, że na tym nie koniec. Otóż pierwszy na mojej liście znalazł się Sabaton i The Art of War (2008). Z pewnością na niej pozostanie.
Ten typ muzyki wraca do mnie co jakiś czas. Z pewnością wiąże się on z swoistym wyobrażeniem buntu, konkretnymi emocjami. Pierwsza piosenka tego zespołu, jaką miałam okazję usłyszeć, to Uprising (Coat of Arms 2010) - ale to chyba standard. Od tamtej pory zawsze gdzieś tam chodziło to za mną. Przekonała mnie też tematyka utworów - jak dla mnie (i mojego skąpego osłuchania) dosyć niecodzienna. Tematyka wojenna, którą bez wątpienia zespół zyskał sobie fanów w Polsce. Tak, lubimy, kiedy przebija rozdzierające "Warszawo walcz!".
Czeka na mnie jeszcze sporo zespołów i utworów. A raczej to ja czekam na nie. Większość pewnie nie zabrzmi ponownie w moich słuchawkach, ale najpierw muszę przekonać się, że niczego nie tracę. A może czeka mnie pozytywne zaskoczenie?
Plany mam ambitne. Nie tylko w zakresie muzyki. Co z tego wyjdzie - czas pokaże. Tymczasem życzę Wam owocnego weekendu.
Sabaton... Kiedyś przesłuchałam kilka piosenek, ale po głębszym zastanowieniu mówię, że to mimo wszystko nie jest mój typ ;)
OdpowiedzUsuńTeż miałam nadzieję na jakieś owocne działania podczas tego weekendu, ale jedyne co mi się udało, to wymyślić kilka sensownych tematów do moich rozkmin i napisanie pierwszego posta, a resztę dnia przeleżałam w łóżku z książką. Jest tak zimno, buro i ponuro, nie chce się z domu wychodzić, bo śnieg pada i ciapie ciągle. Jakiś tam urok jest, czuję zbliżające się święta :D
Ciepłe uściski na te zimne poranki aż po wieczory, Głupia Koza.
[rozkminy-glupiej-kozy.blogspot.com]
Bardzo ciekawa recenzja ;)Słuchałam kiedyś Sabatonu, teraz już mam o wiele mniejszy zapal to takiej muzyki. Zapraszam na mojego bloga http://niemuszewracac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń